sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 1 - Gdy na nią spojrzałam

Rozdział 1 - Gdy na nią spojrzałam


Moja historia i tak naprawdę życie zaczęło się gdy miałam 3 lata . Od kąt istnieje na ziemi mieszkam w dużym domu z wielkim ogrodem z dala od zgiełku miasta . Wychowałam się przy zwierzętach i jak twierdzą rodzice - "mam do nich rękę " . W domu mamy 3 duże psy obronne , 7 kotów (mama ma hodowle ) i jedną jaszczurkę . Nie obyło się wcześniej beż chomików , rybek i innych małych zwierzątek . Byłam grzeczna, cicha i spokojna , nie wychylałam się znad rówieśników . Lubiłam rysować i śpiewać (nie to co teraz , teraz jestem prawdziwym huraganem ^^) . 
Pewnego letniego słonecznego dnia mama zabrała mnie ze sobą na spacer do stajni ,którą mamy koło domu ( tak centralnie) bym mogła zobaczyć konie . Gdy weszliśmy do stajni w boksie nie było żadnych koni zdziwiło mnie to trochę bo zawsze myślałam ,że konie są tylko wyciągane ze swoich''pokoi'' na jazdy . Przeszliśmy więc przez budynek i wydostałyśmy się na otwartą przestrzeń . Pierwsze co zobaczyłam to piękny złoty koń ze lśniącą grzywą i ogonem tego samego koloru. Gdy na nią spojrzałam czas jakby się zatrzymał . Ujrzałam jej piękne czarne oczy i wprost nie upadłam na ziemię . Puściłam rękę opiekunki i powoli podeszłam do rumaka . Ten zarżał radośnie a wszystkie oczy koniarzy skierowane były na mnie i na konia. Na głowie miała założone piękne czarne ogłowie dopasowywujące się do jej pięknych czarnych oczu . A siodło było tego samego koloru co ogłowie , z pięknymi skórzanymi puśliskami i również skórzanym popręgiem . Podeszłam jeszcze bliżej zwierzęcia i powoli przeczesałam ręką jej lśniącą w słońcu grzywę . Wtedy wiedziałam ,że ja i to zwierze zawarliśmy pakt . Do mnie podszedł najwyraźniej właściciel zwierzęcia i zapytał czy mam ochotę na przejażdżkę a ja ochoczo potaknęłam i udałam się za panem na ujeżdżalnię . Powiedział mi wszystko co i jak i posadził na grzbiecie Layli ( tak miała na imię ) . Chwyciłam się początku siodła i oddałam się w spokojne kroki klaczki . Po jakże udanym oprowadzaniu właściciel dał mi marchewkę i kazał dać koniu. Wyciągnęłam swoją małą rączkę w stronę zwierzęcia a ta delikatnie jakby wiedziała ,że tak ma to robić zjadła marchewkę . Po powrocie do domu mama była ze mnie bardzo dumna ,że dałam sobie radę w końcu byłam małym 3-latkiem . Od tej pory zaczęłam się coraz częściej wybierać do stajni a wręcz wymykać , robiłam wszystko żeby zobaczyć się z Laylą . Niestety kilka dni potem właściciel miał bardzo pilną sprawę i musiał wyjechać by zabrać konia ze sobą. Płakałam i płakałam aż w końcu gdy przychodziłam do stajni podeszła do mnie pewna pani o rudych włosach i uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie , wiedziałam ,że jeszcze nie wszystko stracone .

***

I jak było ? komentujcie !
Yoł miśki moje ! Ci z poprzedniego bloga o Fairy Tail pewnie się dziwicie ,że zaczynam pisać właśnie o koniach dlatego ,że nie wyobrażam sobie życia bez nich . Kiedy wchodzisz do stajni i powita cię rżenie swojego wierzchowca. To po prostu cudowne uczucie ! Dlatego ja od dzisiaj dnia będę pisać bloga ,w którym opiszę całą moją historię z końmi i kto wie ! może wy też zaczniecie jeździć ! Mam taką nadzieję , a teraz napiszę pierwszy rozdział !

`Chleo